Tym razem proponuję Wam nasz pierwszy wspólny eksperyment. Zawsze zastanawiałam się nad przygotowaniem świątecznego, staropolskiego piernika. Co ciekawego jest w tym przepisie? Otóż, oprócz (podobno) wyjątkowego smaku, wymaga on niebywałej cierpliwości. Na konsumpcję tego specjału trzeba czekać 6 tygodni (!). Właśnie dzisiaj zabrałam się do jego przygotowania. Proponuję Wam wspólne jego przygotowanie i zawiązanie internetowej grupy wsparcia piernikowych wypiekaczy ;-) Do dzieła zatem!
1 kg mąki
2 szklanki cukru (ok 400 g)
1/2 litra miodu (ok 750-800g)
205 g masła
3 duże jajka
1/2 szklanki zimnego mleka
przyprawa do piernika (3 pełne łyżki domowej przyprawy lub 3 paczki gotowej ze sklepu)
3 łyżeczki sody
Masło, miód i cukier podgrzewamy w garnku z grubym dnem do czasu aż składniki się połączą pilnując aby nie zagotowały się. Odstawiamy do przestygnięcia od czasu do czasu mieszając, ponieważ na dnie będzie się zbierał cukier. Masa powinna mieć temperaturę pokojową. Mąkę łączymy z przyprawą do piernika i sodą. Schłodzoną mase przelewamy do dużej miski i zaczynamy miksować na średniej prędkości obrotach dodając jajka, następnie po łyżce połowę mąki, mleko i resztę mąki. Gotowe ciasto przekładamy do kamionkowej lub szklanej miski, przykrywamy ściereczką i dość mocno obwiązujemy sznurkiem. Następnie miskę wkładamy do foliowej reklamówki którą zawiązujemy - ale tak by powietrze mogło dostawać się do ciasta. Ciasto wstawiamy na najniższą półkę lodówki, do garażu lub w inne chłodne miejsce i zapominamy o nim na 6 tygodni. W tym czasie piernik będzie dojrzewał...
Po 6 tygodniach, czyli jakieś 3-4 dni przed świętami przekażę kolejne instrukcje, jak dokończyć nasz piernik ( o ile wcześniej nie spleśnieje mi w lodówce :-)
Źródło: Gotuję, bo lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz